„Mława 1939” - ten obraz przeraził i wzruszył | Mława

Wielkość czcionki

Tłumacz Zamigam

Mława

Twoje miejsce.
Twój czas.

„Mława 1939” - ten obraz przeraził i wzruszył

Magdalena Grzywacz / 25 sierpnia 2018

To było chyba najlepsze widowisko, jakie widziałam na mławskim rynku – powiedziała po rekonstrukcji nalotu bombowego na Mławę Monika Szyperska z TVP Warszawa. Wiele osób podziela jej zdanie.

Było prosto i wzruszająco. Zgodnie z ideą reżysera – Mariusza Tarnożka – spektakl, tak jak jego tytuł, miał być obdarty z wszelkich udziwnień. Pokazywał codzienne życie mieszkańców przygranicznej Mławy w jej wielonarodowym kolorycie. Na scenie ulicznego teatru pojawiły się postacie obywateli różnych grup etnicznych i społecznych.  Byli Polacy, Żydzi, Romowie, rzemieślnicy, rolnicy, żołnierze, włóczędzy. Byli dorośli i seniorzy, dzieci i młodzież. Golibroda przycinał zarosty, rzeźnik sprzedawał wędzonkę, handlarze próbowali wcisnąć klientom patelnie i skupowali szmaty. Grupa uczennic grzecznie maszerowała pod opieką nauczycielki. Ktoś prał, ktoś się kłócił, ktoś zakochał, a ktoś inny przewrócił. Kupowali, sprzedawali, bawili się i smucili.

Gdzieś na marginesie porządnego życia można było zobaczyć stałych bywalców karczmy i panie trudniące się najstarszym zawodem świata. Miejscowy głupek włóczył się po ulicy z gołębiem w klatce nadzorowany przez troskliwą matkę (świetne kreacje Mariusza Tarnożka i Marii Świtoń). Młodzi umawiali się na randki, sprzedawca warzyw zapewniał o świeżości swego towaru, Żydzi przyjmowali gości i  gdzieś w tym wszystkim pojawiły się wieści wojenne. – Nie odważą się tego zrobić. A jakby co, to na pomoc ruszą nam Anglia i Francja – rekonstruktorzy dyskutowali tak, jak ich przodkowie przed laty.

W końcu na słupach powieszono obwieszczenia, rozpoczął się nabór do wojska, a granatowi policjanci baczniej obserwowali niebo. I nagle, mimo wszystko niespodziewanie, na miasto spadły bomby. Dwa messerschmitty zaskoczyły mieszkańców i miasto. Ulice zasłały ciała dzieci, starców, kobiet i mężczyzn. Wojna siała spustoszenie i ból. Płonęły wieże ratusza i kościelnej dzwonnicy. Ktoś próbował ratować bliskich, ktoś inny pogrążył się w zupełnej rozpaczy. – Tak było – powiedział jeden z widzów, a w oczach wielu zakręciła się łza. Na koniec wypuszczono 100 gołębi, 100 symboli pokoju i wybrzmiały wielkie słowa: „Nigdy więcej wojny". Chwilę przed spektaklem burmistrz Sławomir Kowalewski powiedział:  „W 1939 roku Mława ostała się tylko w 30  procentach. To przedstawienie jest naszym manifestem pokoju, niech przerazi i poruszy, skłoni do refleksji”. I tak się stało. Emocje były olbrzymie, a widzowie - poruszeni.

Na koniec burmistrz podziękował 130 rekonstruktorom cywilnym i 20 wojskowym oraz pracownikom i dyrektor MDK – Edycie Suszek za przygotowanie widowiska. Doskonale wplecioną w grę aktorów narrację przygotował i prowadził Sławek Cisowski. Witold Lemański koordynował naloty samolotów z aeroklubu Przasnysz prowadzone przez odważnych i utalentowanych pilotów. Ich pokazy doskonale uzupełniła pirotechnika przygotowana przez grupę Thunder pod wodzą Roberta Murawskiego. - Dziękuję wszystkim zaangażowanym w organizację tego widowiska, za Państwa trud i zaangażowanie.  I dziękuję także widzom, którzy jak zwykle - nie zawiedli - zakończył Sławomir Kowalewski.

Magdalena Grzywacz/Rzecznik Prasowy UMM