O rozpoczynającym się dzisiaj dwudniowym Victor Young Jazz Festivalu ’20 mówią wspierający wydarzenie Tomasz Strzelecki z firmy SUEZ Woda, mławski projektant Andrzej Dusiński (prywatnie wielki miłośnik jazzu) oraz Paweł Pisarczyk z firmy Atende Software.
Tomasz Strzelecki:
Bardzo się cieszę, że w tym roku Victor Young Jazz Festival ponownie zawita do Mławy. Podczas poprzedniej edycji wśród widzów znaleźli się menedżerowie firmy SUEZ Polska z prezesem Stéphanem Heddesheimerem na czele. Po wysłuchanym koncercie wszyscy jednoznacznie oceniali go jako wydarzenie na najwyższym poziomie artystycznym i zapowiedzieli, że będą wspierać kolejne edycje festiwalu. Ja osobiście również byłem pod wielkim wrażeniem występu artystów i samej rangi przedsięwzięcia – międzynarodowa impreza jazzowa ze znakomitościami gatunku znanymi na całym świecie to w Mławie coś zupełnie nowego. Mocno trzymam kciuki za kolejne edycje festiwalu, a zarazem mam zaszczyt i przyjemność przekazać, że nasza firma w tym roku również wspiera to wydarzenie.
Dziś ze względu na pandemię wszyscy żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości, lekarstwem dla nas jest jednak kultura. Dzięki niej możemy nie tylko odpocząć, ale wręcz poczuć się normalnie. Szczególnie wartościowy jest właśnie jazz – muzyka kreatywna, inspirująca, witalna, pobudzająca nas do życia. To jednak niejedyna duchowa korzyść, jaką czerpiemy z mławskiego festiwalu. Równie cenny jest jego walor dydaktyczny. Dzięki niemu wiele osób może się bowiem zapoznać z sylwetką mocno związanego z Mławą kompozytora – przecież to właśnie tutaj Victor Young, zdobywca Oscara, spędzał dzieciństwo i czerpał inspiracje. Dla wielu do niedawna była to postać zupełnie nieznana. Festiwal przywraca mu należne miejsce w kulturowej historii i dziedzictwie Mławy oraz Polski.
Dla SUEZ-u to wielka radość i prawdziwy zaszczyt, że możemy razem z Miastem Mława robić rzecz ważną społecznie – dla miasta i jego mieszkańców. Pozdrawiam wszystkich melomanów i życzę znakomitego odbioru!
Andrzej Dusiński:
Muzyki jazzowej słucham od ponad czterdziestu lat. Pierwszą płytę, a były to nagrania Z. Namysłowskiego, kupiłem jeszcze w liceum. Zbieram płyty, książki o jazzie, prenumeruję jazzową prasę. W swoim domu przy pomocy zdolnego kolegi urządziłem sobie małe studio do słuchania muzyki. Ale w tej pasji najważniejsze są koncerty – żywy kontakt z muzyką jazzową i samymi muzykami. Przez te wszystkie lata miałem szczęście w różnych salach koncertowych posłuchać i zobaczyć największe gwiazdy światowego jazzu – M. Davisa. H. Hancocka, C. Corę, W. Shortera, P. Methenego i wielu, wielu innych oraz naszych rodzimych twórców – T. Stańkę, Z. Namysłowskiego, A. Makowicza czy M. Urbaniaka. Żeby dziś posłuchać ulubionej muzy nie zawsze muszę jechać do stolicy czy innych dużych miast. Okazuje się, że dobry jazz grany jest w małych salach, w małych ośrodkach – w Łomiankach, Legionowie czy pobliskiej Nidzicy. Stało się to dzięki paru zapaleńcom, pasjonatom jazzu. Potrafili do swoich miast zaprosić dobrych muzyków i przyciągnąć jazzową publiczność.
Te doświadczenia sprawiły, że zamarzył mi się jazz w moim mieście – Mławie.
Z grupą przyjaciół myśleliśmy nawet o malej, kameralnej imprezie dla garstki fanów. Na szczęście moje marzenie spełnili inni – Kuba Stankiewicz i Magda Grzywacz. Ubiegłoroczna, pierwsza edycja „Victor Young Jazz Festival zaskoczyła mnie bardzo. Nie spodziewałem się, że będzie to tak udany debiut. Przy pełnej sali mławskiego kina wybrzmiały dźwięki muzyki Victora Younga, odgrywane m.in. przez nestora polskiego jazzu – Z. Namysłowskiego. W czasie festiwalowej dyskusji przyznałem, że postać samego Younga była mi dotychczas mało znana. Postrzegany jest przede wszystkim jako twórca muzyki filmowej a jazzmani po prostu sięgnęli po jego kompozycje, które stały się z czasem jazzowymi standardami. Jego utwory znalazłem na ponad dwudziestu płytach w swojej kolekcji. Przez lata na każdym koncercie M. Davisa brzmiały dźwięki chociażby „Stella By Starlight”. Ucieszyła mnie więc zapowiedź kontynuowania festiwalu. Nasze miasto na dłużej zaistnieje na jazzowej mapie Polski. Ważne jest też, mimo różnych, koniecznych ograniczeń związanych z pandemią, że próbuje się wracać do życia koncertowego. Muzycy i inny artyści stali się jedną z najbardziej poszkodowanych grup zawodowych. Koncert to nie tylko kontakt z publicznością dla której się tworzy, ale też po prostu sposób na uprawianie zawodu muzyka.
Paweł Pisarczyk:
Atende Software to firma, którą często nazywamy, trochę żartobliwie, ale także z pewną dumą, fabryką innowacji. Tworzymy technologię dla zmieniających się dziedzin życia i co najważniejsze tworzymy ją od podstaw w Polsce. Wiele lat temu udało nam się rozpocząć przygodę z telewizją internetową, potem z nowoczesną energetyką i przemysłem.
Niestety, bardzo często w swojej pracy zawodowej spotykam się z niedowierzaniem i poddawaniem w wątpliwość sensowności takich działań. Często słyszę od innych, po co robić coś od podstaw, skoro przeciwko nam jest cały świat. Są przecież wielkie, amerykańskie spółki technologiczne i chińskie koncerny. Po co podejmować ryzyko kreowania czegoś nowego, skoro można łatwiej? Przyznam, że zawsze dziwi mnie jak silne są nasze, narodowe kompleksy. Jak mało wiemy o tym, co nam się udało i jak wielki był i jest nasz wkład w rozwój światowej kultury i nauki.
Polska, ze względu na swoją historię i 120 lat zaborów, nasz indywidualizm i romantyzm, wykształciła pewną narodową specjalność, z której mało kto zdaje sobie sprawę. Są nią nauki abstrakcyjne takie jak matematyka, fizyka i muzyka. To właśnie naszym rodakiem był Fryderyk Chopin, to właśnie lwowscy matematycy mieli gigantyczny wpływ na losy wojny, to właśnie polscy informatycy od dwudziestu lat wygrywają co roku mistrzostwa świata w programowaniu i uważani są za najlepszych na świecie, to właśnie nasi muzycy, a w szczególności muzycy jazzowi, cieszą się wielkim, światowym uznaniem. Teraz, dochodząc do sedna, to właśnie w Polsce, a dokładnie w Mławie, wychowywał się Victor Young, który stworzył wiele znanych standardów jazzowych, które uwielbiamy, ale traktujemy jako cudze.
Musimy coś zmienić w naszym podejściu. Nauczyć cieszyć się tym, co udało nam się stworzyć. Celebrować w mądry sposób nasze osiągnięcia. Przypominać o tym, co jest w nas najlepsze i potrafić być dumnymi z siebie. Takie jest moim zdaniem przesłanie festiwalu Victora Younga w Mławie i to jest główny powód naszego wsparcia tego wydarzenia. Jest oczywiście jeszcze aspekt prywatny. :) Z Kubą Stankiewiczem przyjaźnię się od wielu lat. Podziwiam jego działania związane z popularyzacją twórczości polskich kompozytorów i polskiej kultury na świecie i, oczywiście, jestem wielkim fanem jego talentu oraz niespotykanej wrażliwości muzycznej. Podziwiam także jego energię i chęć zmieniania świata.
Mam nadzieję, że mimo trudnego czasu pandemii, uda nam się w najbliższym czasie w Mławie, wraz z wybitnymi artystami polskiego jazzu, być przez chwilę dumnymi z naszego wkładu w kulturę światową i/lub po prostu przeżyć kilka miłych chwil z muzyką na najwyższym poziomie.