Dzięki zorganizowanemu w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Mławie spotkaniu autorskiemu z ks. dr. hab. Waldemarem Linkem, prof. UKSW – redaktorem książki „Stanisława Grzepskiego (1524-1570) De Multiplici Siclo et Talento Hebraico: polska egzegeza renesansowa wobec nauki europejskiej” w tłumaczeniu dr. hab. Dominiki Budzanowskiej-Weglendy – mogliśmy dowiedzieć się o wielu interesujących faktach z życia obchodzącego w tym roku 500-lecie urodzin naszego ziomka oraz poznać jedno z najwybitniejszych jego dzieł.
O Grzepskim i jego książce, której polskie tłumaczenie w zeszłym roku ujrzało światło dzienne nakładem Wydawnictwa Naukowego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, z redaktorem publikacji rozmawiał 16 marca 2024 r. dr hab. Leszek Zygner, prof. Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Ciechanowie. W dyskusji nie mogło oczywiście zabraknąć wątków lokalnych – wszak w życiu i twórczości Grzepskiego, urodzonego w pobliskim Grzebsku (wówczas: Grzepsku), Mława i Mazowsze odegrały rolę niebagatelną. Widać to doskonale w będącej przedmiotem sobotniego spotkania „De Multiplici Siclo et Talento Hebraico” („O różnych rodzajach syklów i talentów hebrajskich”), która powstała w oparciu nie tylko o tekst Biblii hebrajskiej, jego wnikliwe analizy i badania komparatystyczne, ale też o doświadczenia zdobywane przez autora na rodzimym terenie. – Można zaryzykować stwierdzenie, że pijał piwo na kwarty i wiedział, co to jest kwarta, i że chodził po mławskim rynku i wiedział, jakich miar się tu używa – skoro powołuje się na lokalnie używaną miarę, mówiąc, że jest ona używana w Mławie, gdzie pisze tę książkę. Jest to argument dający pewność, że książka ta w swoim zasadniczym zarysie powstawała w bardzo trudnych dla Grzepskiego latach spędzonych w Mławie – mówił ks. prof. Waldemar Linke. Trudnych, bo – jak wyjaśnił – gdy pierwsze starania Grzepskiego o etat w Akademii Krakowskiej, z którą był związany, zakończyły się niepowodzeniem, wrócił na Mazowsze, by zająć się guwernerką. Nie był to wówczas lekki kawałek chleba, gdyż trudniących się tym ludzi traktowano jak służbę. Grzepski jednak nie unosił się honorem i wykorzystywał ten czas do gromadzenia materiałów do książki.
Ta ostatnia szybko zrobiła międzynarodową karierę, czemu sprzyjał fakt, że autor pisał ją po łacinie – czyli w języku, którym posługiwała się wówczas elita intelektualna Europy. Starożytny świat pokazywał w niej jednak inaczej, niż robili to inni, gdyż choć korzystał z prac poprzedników – w tym m.in. takich wielkich interpretatorów Biblii jak św. Augustyn, św. Hieronim, Józef Flawiusz czy wybitni uczeni średniowieczni – robił to w sposób bardzo krytyczny i twórczy, każde słowo poddając wnikliwej analizie. Wychodząc od tekstu Biblii hebrajskiej, patrzył, jak został on przełożony na grekę, a następnie na łacinę, i zastanawiał się, jak należy go rozumieć. – Widzimy więc, że Grzepski zrobił coś fantastycznego: poszerzył horyzont myślowy o hebrajszczyznę – podkreślał profesor. Jak wskazywał, dzieło Grzepskiego zawiera ogrom informacji, przez co dzisiaj może być trudne w odbiorze, jest to jednak dzieło wybitne, o prawdziwie renesansowym charakterze i międzynarodowej sławie, świadczące o wielkiej erudycji i klasie autora.
Uczestnicy spotkania autorskiego, dzięki fascynującym opowieściom ks. prof. Linkego, poznali także mnóstwo interesujących faktów z życia naszego wybitnego ziomka. Prelegent mówił m.in. o kilku jego ważnych epizodach krakowskich – czyli przede wszystkim studiach w Akademii Krakowskiej przerwanych tzw. rozpruszeniem żaków krakowskich, które zmusiło naszego bohatera do opuszczenia uczelni i skłoniło do podróży po Dolnym Śląsku i do Królewca (w tym ostatnim zawarł znajomość z Janem Kochanowskim); powrocie do akademii i zdaniu egzaminu bakalarskiego przed profesorami, nad którymi – co warte odnotowania – znacznie górował wiedzą, przez co – nie wytrzymując upokorzeń z ich strony – wyjechał na Mazowsze; kolejnym powrocie do Krakowa, gdzie został pierwszym Polakiem wykładającym Grekę, którą to pracę niefortunnie przerwał wybuch zarazy, skłaniając Grzepskiego do wyjazdu na Warmię, a następnie do rodzinnego Grzepska; i wreszcie ostatnim powrocie do akademii, gdzie kontynuował pracę wykładowcy, a wreszcie – został przełożonym Collegium Maius. Grzepski umarł młodo, bo w wieku zaledwie 46 lat, a jego ciało złożono w kościele uniwersyteckim pw. św. Anny.
Zeszłoroczna premiera książki „Stanisława Grzepskiego (1524-1570) De Multiplici Siclo et Talento Hebraico: polska egzegeza renesansowa wobec nauki europejskiej” pod red. ks. dr. hab. Waldemara Linkego, prof. UKSW, w tłumaczeniu dr. hab. Dominiki Budzanowskiej-Weglendy, to w naszym kraju wydarzenie wyjątkowe, by nie rzec – przełomowe. – Ta książka była jak Yeti: wszyscy o niej mówili, a nikt jej nie widział – mówił podczas sobotniego spotkania redaktor. A to z niej przecież Grzepski był najbardziej dumny, gdyż stworzył dzieło łączące trzy perspektywy badawcze – filologiczną, historyczną i biblijną – znane na całym świecie. Dzięki pracy redaktora, tłumaczki i wydawnictwa, ten stan rzeczy w Polsce, w tym oczywiście w Mławie – mamy nadzieję – szybko się zmieni. Bo Grzepski – jak podkreślał ks. prof. Linke – na to zasługuje.
Spotkanie autorskie wpisywało się w obchody Roku Stanisława Grzebskiego w Mławie i na Mazowszu.
Krzysztof Napierski / KSM