Big Band Śląski. Kilka pytań do Grzegorza Nagórskiego | Mława

Wielkość czcionki

Tłumacz Zamigam

Mława

Twoje miejsce.
Twój czas.

Big Band Śląski. Kilka pytań do Grzegorza Nagórskiego

Urszula Adamczyk / 20 września 2023

Basista, tubista, później puzonista i kompozytor. W jaki sposób  muzyka zaistniała w Pana życiu? Ile miał Pan lat, gdy zaczął Pan  grać?
Muzyki słuchałem od najmłodszych lat, a pierwszym kontaktem z  instrumentem, miałem wtedy około 13 lat, była przygoda z orkiestrą  dętą z rodzinnego Tczewa. Chciałem być trębaczem, a grałem na  tubie. W Liceum Muzycznym w Gdańsku grałem już na puzonie. 

Co skłoniło Pana do wyboru instrumentów dętych?
Za namową mojego taty dołączyłem do orkiestry dętej, w rodzinnym  Tczewie, i chciałem być trębaczem. Kapelmistrz orkiestry zdecydował, że z moimi predyspozycjami tuba będzie właściwym wyborem.  Na puzonie zacząłem grać sam, około pół roku przed egzaminami do  Liceum Muzycznego w Gdańsku, w którym spędziłem cztery lata.

Czym muzyka jest dla Pana?
Muzyka jest istotną częścią mojego życia. Sporo czasu poświęcam  na ćwiczenie, pisanie muzyki dla własnych zespołów (przez wiele lat  kwartet, a od wiosny 2022 r. mój nowy akustyczny kwintet). Ostatnie  trzy lata poświęciłem Orkiestrze Jazzowej o nazwie - BIG BAND  ŚLĄSKI, z którą wkrótce wracamy do koncertowania. 

Czytając Pana biogramy, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest Pan  muzykiem prawie idealnym („prawie” zawiera w sobie margines  bezpieczeństwa). Gdziekolwiek się Pan pojawiał, dostrzegano  Pana talent i kunszt, nagradzano, proponowano współpracę. Czy  jest jakiś przepis na sukces muzyka?
Nie wiem, czy można mówić o recepcie na funkcjonowanie w  biznesie muzycznym. Jest to sprawa indywidualna. Ja to po prostu  kocham. Wstaję codziennie rano i robię kolejny krok. Ćwiczę, piszę,  dzwonię w sprawie koncertów, myślę o programie dla BBŚ, snuję  plany na przyszłość. Jestem również profesorem Wydziału Jazzu  Akademii Muzycznej w Katowicach. Lubię uczelnię, a szczególnie  kontakt ze studentami. Jestem szczęściarzem, że całe życie robię to,  co sprawia mi przez cały czas wiele radości. Ekscytuje mnie wszystko, co robię, a bycie na scenie i dzielenie się muzyką z publicznością  to coś wyjątkowego.

Jest Pan kierownikiem artystycznym Big Bandu Śląskiego, uznawanego za jedyną profesjonalną orkiestrę jazzową w Polsce.  W zespole świetni muzycy, wiele indywidualności. Jak kierować  takim gremium?
Od około trzech lat stoję na czele Big Bandu Śląskiego i jestem bardzo dumny. Zawsze uważałem, że mamy potencjał na stworzenie  świetnej orkiestry jazzowej i ta formacja jest tego potwierdzeniem.  Przez trzy lata działaliśmy przy instytucji z zatrudnieniem na etatach (pół etatu). Niestety w połowie roku uznano, że jedna, etatowa  orkiestra jazzowa w naszym kraju to za dużo!? Obecnie działamy  jako stowarzyszenie BIG BAND ŚLĄSKI i mamy się bardzo dobrze.  Nie mniej jednak byłoby dobrze, gdyby znalazł się wspierający big  band mecenas, dla którego to co robimy jest również istotne. To  świetny zespół, a jego skład tworzą głównie absolwenci Wydziału  Jazzu AM Katowice. Są to artyści dla których jazz jest czymś szczególnym, a ich różnorodne podejście do improwizacji oraz doskonały  warsztat orkiestrowy powoduje, że każdy z naszych koncertów jest  szczególny. Jesteśmy razem już kilka lat i ciągle odkrywamy nowe  rzeczy. Moim zdaniem kluczowymi dla orkiestry są regularna działalność i czerpanie przyjemności ze wspólnego tworzenia muzyki.  Zespół brzmi fantastycznie, o czym możecie się państwo przekonać  na naszych najbliższych koncertach.

 

Pełni Pan rolę nie tylko szefa i dyrygenta BBŚ, ale także jest częścią zespołu, solistą. Jak Pan to godzi?
W orkiestrze jazzowej liderami są zazwyczaj instrumentaliści, którzy znają idiom i są czynnymi artystami. Prowadzę próby i koncerty,  zapowiadam, mówię o muzyce i gram również na puzonie jako solista. Dzięki temu jestem jeszcze bardziej częścią formacji, a kolejny  solista to nowy kolor poszerzający brzmienie big bandu. 

Co usłyszy mławska publiczność w drugim dniu Victor Young  Jazz Festival Mława ’23? Czy przygotowaliście Państwo dla nas  coś specjalnego?
Na koncercie w Mławie pojawi się kilka utworów z wydanej w 2022  r. płyty „A WIDE SPECTRUM”, utworów mistrzów jazzu, dwie kompozycje napisane przez Victora Younga oraz niespodzianki.

Victor Young, choć obecny w repertuarze jazzmanów, przez lata  nie był identyfikowany jako kompozytor znanych standardów  jazzowych. Czy wcześniej grywali Panowie Younga? Czy Pan grał  Younga?
Bardzo się cieszę, że dzięki Kubie Stankiewiczowi, który jest moim  przyjacielem od wielu lat, wszyscy dowiedzieliśmy się więcej o  tym wybitnym kompozytorze. Ja, ostatnimi czasy, poznałem wiele  nieznanych mi wcześniej kompozycji tego doskonałego, uznanego  jednak bardziej w Ameryce, kompozytora. Kompozycje które grywałem już na koncertach, to m.in.: „Stella By Starlight”, „My Foolish  Heart”, „When I Fall In Love”, „Beautiful Love”.

Jaki utwór patrona naszego festiwalu ceni Pan najbardziej? Który  jest Pana ulubionym i dlaczego? Trudno wybrać jeden, ale jeśli muszę, to byłaby „Stella By Starlight”,  który słyszałem pierwszy raz dawno temu w interpretacji kwintetu  Milesa Davis’a z Johnem Coltrane’em i Billem Evans’em. Mam w  głowie interpretacje wielu mistrzów, piękną melodię oraz harmonię  pozwalającą kreować solo w wielu różnych kierunkach. Lubię  wracać do tego utworu.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Magdalena Grzywacz