Wszystkie pojedynki z drużynami ze ścisłej czołówki piłkarze Mławianki przegrali różnicą jednego gola. Tak było w przypadku rywalizacji z Lechią, Bełchatowem oraz Świtem. Nic w tej kwestii nie zmieniło sobotnie popołudnie.

Trener Michał Kolanowski nie boi się rotować kadrą. Choć w pełni te manewry utrudnia fakt, że nie wszyscy zawodnicy są do jego dyspozycji. Z urazami zmagają się bowiem Mateusz Karol i Oleksandr Masalov. Do „szpitala” dołączył w miminionym tygodniu także Mateusz Markowicz.

Problemów nie brakuje, szczególnie w ofensywie pole do rotacji jest wyjątkowo szczupłe. Dlatego plan Pogoń mógł tylko jeden. Skupienie się na obronie i czekanie na okazję do wyprowadzenia szybkich kontrataków.

Idea wyjątkowo słuszna, zważywszy na potencjał obu ekip. Długo udawało się to realizować, choć w 39. minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Dominika Gędka (wcześniej Norbert Florczak popisał się dwiema wybronionymi interwencjami). 

Na szczęście mławianie zdołali szybko wyrównać straty. Stanislav Hrebeń zabrał piłkę jednemu z rywali, po czym zdecydował się na uderzenie z dystansu. Bramkarz Pogoni nie zdołał utrzymać strzału w rękach. Futbolówka przekroczyła linię bramkową.

Dzięki temu w drugiej połowie nasi gracze mogli wrócić do planu nakreślonego jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Niestety wyniku remisowego nie udało się dowieźć do końca. W 90. minucie nie udało się zablokować dośrodkowania z prawego stronie. Dzięki temu Ołeksij Zinkewycz oddał celny strzał z paru metrów.

Arbiter doliczył do regulaminowego czasu jeszcze pięć minut. Niestety Mławianka nie zdołała po raz kolejny doprowadzić do wyrównania.

Pogoń Grodzisk Mazowiecki  – Mławianka Mława 2:1 (1:1)
Mławianka: Florczak -  Kurowski, Komorowski, Szczerbowski (77. Tunkiewicz),  Powązka (46. Tworek, 90. Chmielewski), Kopacz (66. Olczak), Hreben, Hurenko, Karwowski, Stefański, Odillon

materiał nadesłany od Miejski Klub Sportowy Mławianka Mława (zdjęcia: Bogdan Jakubowski)