Mława[0]

Opublikowane na: Mława (mlawa.pl)

Autor: Krzysztof Napierski


Leszek Ośliźlok: Mam siły i chęci, żeby mierzyć się z wyzwaniami

Publikowane od

– Największą dla mnie satysfakcją jest, gdy mam poczucie, że jakiś ważny problem, jakąś istotną sprawę, czy to w wymiarze całej lokalnej społeczności, czy też jakiejś grupy lub nawet jednego mieszkańca, udało się załatwić mądrze, w danych okolicznościach optymalnie, z należytą uwagą i empatią – mówi Leszek Ośliźlok, Przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miasta Mława. Rozmawiamy z nim m.in. o początkach działalności w samorządzie, niełatwych decyzjach podejmowanych przez radę oraz doświadczeniach w pracy na czele jej „najmłodszej” komisji.

 

KRZYSZTOF NAPIERSKI: Jeśli się nie mylę, sprawuje Pan funkcję radnego miejskiego nieprzerwalnie od 1998 r. Tak długi staż jest niewątpliwie dowodem dużego zaufania, jakim darzą Pana mieszkańcy Mławy, wybierając na kolejne kadencje. W jaki sposób udało się Panu zbudować to zaufanie?

LESZEK OŚLIŹLOK: Nie myli się Pan, moje pierwsze kroki jako mławski samorządowiec stawiałem w trzeciej kadencji odrodzonego samorządu, która rozpoczynała się w 1998 r. Mam nadzieję, że ten, jak Pan określił „długi staż”, rzeczywiście jest wyrazem jakiegoś stopnia zaufania do mojej osoby ze strony wyborców, ale pewnie nie mnie to stwierdzać i oceniać. Natomiast z budowaniem zaufania to chyba jest tak we wszystkich relacjach międzyludzkich, że potrzebne jest poważne traktowanie partnerów. Nie można być bez tego wiarygodnym, co jest przecież niezbędnym elementem zaufania. Mam poczucie, że nigdy nie składałem wyborcom jakichś obietnic, co do których sam nie byłbym przekonany, że w danych okolicznościach są możliwe do wykonania. Nie oznacza to oczywiście, że wszystkie moje zamierzenia samorządowe udało się zrealizować, ale to już trochę inna sprawa.

Co sprawiło, że Pan osobiście postanowił podjąć wyzwanie i zaangażować się w pracę na rzecz lokalnej społeczności właśnie jako miejski radny? Co sprawia, że po tylu latach nadal chce Pan to robić? Bo pracy, jak podejrzewam, jest niemało…

Okres po moim powrocie ze studiów do Mławy, gdy wchodziłem w tzw. dorosłość, był w naszej najnowszej historii przełomowy i pod wieloma względami bardzo interesujący. Był to czas przemian ustrojowych, w przestrzeni życia społeczno-politycznego pojawiało się wiele nowych idei, pomysłów, inicjatyw, ujawniły się ogromne pokłady społecznej aktywności. Trudno było być obojętnym. Poznałem wtedy wielu twórczych i otwartych ludzi, z których część już funkcjonowała w mławskim samorządzie. Moja obecność w tym środowisku, uczestnictwo w różnych działaniach, coraz większe zainteresowanie sprawami naszego miasta w sposób naturalny sprawiły, że postanowiłem się zaangażować w sposób – nazwijmy to – formalny i tak oto znalazłem się na liście kandydatów do ówczesnej Rady Miejskiej w Mławie. A co sprawia, że nadal w samorządzie jestem? Najprościej mówiąc, mam poczucie, że ciągle jeszcze mam siły i chęci, żeby mierzyć się z różnymi samorządowymi wyzwaniami, których i w tej kadencji nie brakuje.

Jakie są największe wyzwania, z jakimi musi się Pan mierzyć jako radny?

Największym wyzwaniem dla samorządowca jest chyba zawsze sprostanie oczekiwaniom mieszkańców, naszych wyborców. Zdaję sobie sprawę, że jest to stwierdzenie banalne i większość samorządowców na to pytanie coś w tym duchu by odpowiedziała. Ale paradoksalnie, przez swą banalność stwierdzenie to jest po prostu prawdziwe. Jakakolwiek pozytywna aktywność radnych czy urzędników samorządowych z natury rzeczy skierowana jest na lokalną społeczność, a oczekiwania tej społeczności są bardzo duże. Jest to zrozumiałe i w rzeczy samej pozytywne, ludzie są coraz lepiej wykształceni, kreatywni, znają świat, są świadomi swych aspiracji, stąd i ich oczekiwania w stosunku do władz różnych szczebli, w tym samorządowych rosną, co z kolei zwiększa poziom wyzwań, z jakimi samorząd musi się mierzyć.

Co Panu daje w tej pracy największą satysfakcję?

Odpowiedź na to pytanie ściśle wiąże się z tym, co przed chwilą powiedziałem i też zabrzmi banalnie. Największą dla mnie satysfakcją jest, gdy mam poczucie, że jakiś ważny problem, jakąś istotną sprawę, czy to w wymiarze całej lokalnej społeczności, czy też jakiejś grupy lub nawet jednego mieszkańca, udało się załatwić mądrze, w danych okolicznościach optymalnie, z należytą uwagą i empatią, co nie zawsze oznacza, że w stu procentach po myśli wszystkich i bez większych lub mniejszych dolegliwości. Tak niestety się nie da, choć oczywiście wszyscy chcielibyśmy, żeby było inaczej.

Podejmowane w szeregach rady decyzje z pewnością bywają niełatwe. Czy zawsze da się wszystkich zadowolić? Jaka jest Pańska recepta na znajdowanie optymalnych rozwiązań w trudnych sprawach?

Decyzje Rady są zawsze wypadkową wielu czynników, mam tu na myśli choćby zwiększającą się skalę zadań stawianych przed samorządami, wspomniane wcześniej oczekiwanie lokalnych społeczności i oczywiście możliwości finansowe, zazwyczaj ograniczone, samorządów. Trudno byłoby w tej sytuacji oczekiwać, że nie będą się pojawiać problemy wymagające trudnych decyzji. Trudnych to zazwyczaj oznacza niepopularnych, wiążących się ze wspomnianymi powyżej „dolegliwościami”. Przykładem tego jest w ostatnim czasie problem gospodarki odpadami, z tego co wiem, dla ogromnej większości samorządów w kraju jest to temat trudny. Choćby ten przykład pokazuje, że wszystkich zadowolić się nie da i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Ważnym jest jednak to, żeby o sprawach trudnych otwarcie z mieszkańcami rozmawiać, słuchać ich racji i zachęcać do swoich. Mam przekonanie, że mławski samorząd, w tym przede wszystkim Pan Burmistrz Sławomir Kowalewski, który jest na tzw. pierwszej linii, w tym duchu stara się działać.

Wieloletnie doświadczenie w pracy radnego zaowocowało wybraniem Pana w 2014 r. Przewodniczącym Rady Miasta Mława. Jak Pan wspomina tamten okres?

Sprawowanie funkcji Przewodniczącego Rady Miasta Mława było dla mnie przede wszystkim ogromnym zaszczytem i wyróżnieniem. W moim osobistym odczuciu była to też przygoda mojego życia. Od pierwszej chwili po wyborze miałem świadomość skali odpowiedzialności i wyzwania, którego się podjąłem i któremu starałem się, na miarę swoich możliwości, sprostać.

Obecnie jest Pan przewodniczącym „najmłodszej” spośród komisji rady – komisji skarg, wniosków i petycji. Dużo mają Państwo w niej pracy? Powołanie jej do życia uważa Pan za słuszny krok?

Komisja Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miasta Mława ma naprawdę bardzo dużo pracy, każdą skierowaną do nas sprawę staramy się rozpatrzeć starannie, wnikliwie i sumiennie. Mam nadzieję, że Państwo Przewodniczący pozostałych Komisji Rady nie będą mieć mi za złe, jeśli powiem, że jak dotychczas jest to najbardziej zapracowana Komisja w tej kadencji. Ustanowienie w samorządach Komisji Skarg, Wniosków i Petycji to z pewnością ważna i dobra decyzja, dająca obywatelom jeszcze jeden instrument współuczestnictwa w tworzeniu miejscowego prawa, ale też w wykonywaniu funkcji kontrolnej, dochodzeniu swoich racji i artykułowaniu własnych punktów widzenia. Mam jednak przy tym przekonanie, że na bazie pierwszych doświadczeń z prac tych komisji w skali całego kraju, ustawodawca powinien dokonać kilku istotnych zmian w zapisach dotyczących ich działalności lub uchwalić oddzielny przepis wykonawczy, ale to już rozmowa na inną okazję.

W środę 27 maja obchodzimy Dzień Samorządowca. Czego mógłbym Panu życzyć z tej okazji?

Rozmawiamy w takim czasie, że pewnie wszystkim nam należałoby życzyć zdrowia i wytrwałości. A wracając do samorządowego kontekstu naszej rozmowy, to mógłby mi Pan życzyć zrealizowania planów i zamierzeń, z którymi rozpoczynałem tę kadencję, a jest wśród nich kilka takich, o realizację których zabiegałem nawet wcześniej.

Mam nadzieję, że się spełnią. Dziękuję bardzo za rozmowę.    


Adres źródłowy: https://mlawa.pl/artykul/leszek-oslizlok-mam-sily-i-checi-zeby-mierzyc-sie-z-wyzwaniami